niedziela, 14 czerwca 2015

Powrót Flukemana

Z Archiwum X #2: Żywieciele
(2015; SQN; sci-fi)

Scenariusz: Joe Harris
Rysunki: Elena Casagrande, Silvia Califano, Michael Walsh, Greg Scott, Menton J. Matthews III
Cena okładkowa: 39,99 zł
Ilość stron: 128

Serial "Z Archiwum X" kojarzą chyba wszyscy, był wielokrotnie emitowany w polskiej telewizji i nie tak dawno temu firma De Agostini (przy współpracy z Imperial Cinepix) wydała komplet 9 sezonów na dvd. Można powiedzieć, że w latach 90-tych nie było lepszego serialu dla entuzjastów zjawisk paranormalnych. Pomysłodawcą projektu "Z Archiwum X" był Chris Carter, który napisał również scenariusze do kilkudziesięciu epizodów. Pod koniec lat 90-tych na fali popularności serialu firma TM-Semic postanowiła wypuścić na polski rynek komiks o przygodach Scully i Muldera. Finalnie do kiosków trafiło zaledwie 6 numerów, a ja w swoich rękach trzymałem chyba tylko jeden (wówczas wolałem komiksy o superbohaterach, co przez lata nie uległo zmianie). Serial to jednak było coś innego, śledzenie tego, jak Scully i Mulder rozwiązują kolejne zagadki z potworami w rolach głównych było czymś niesamowitym. Zupełnie inaczej miały się sprawy z odcinkami o kosmitach, te sprawiały wrażenie zapychaczy i naprawdę nie wiem, komu się one podobały. Jednak przechodząc do sedna, komiksy wydawane przez TM-Semic umarły, podobnie było z serialem, który zakończył swój byt w telewizji po emisji 9 sezonu. I prawdę mówiąc wcale się nie dziwię, spadek poziomu był widoczny już od 7 sezonu, od tamtej pory ciągle spadał, aż finalnie sięgnął dna. Ale nie tak dawno świat obiegła wieść, że Archwium X ma zostać ponownie otwarte przez stację Fox, a na rynku pojawiły się nowe komiksy traktujące o przygodach Scully i Muldera.


Nic dziwnego, że seria komiksowa znowu trafiła na polski rynek. Tym razem czytelnicy dostali do swoich rąk oficjalną kontynuację serialu, czyli jakby nie patrzeć sezon 10. I tutaj pierwsza niespodzianka, bo głównymi bohaterami są Dana Scully i Fox Mulder, a nie jacyś anonimowi agenci pracujący nad mało ciekawymi sprawami. Na pierwszy rzut poszła historia o...kosmitach. Czytając pierwszy numer niesamowicie się męczyłem. "Wyznawcy" to nic innego jak kwintesencja tych nudziarskich odcinków serialu, w których Mulder i Scully byli porywani przez kosmitów, a później wyczekiwali na pojawienie się latającego spodka. Na szczęście rysunki były całkiem znośne, a postaci faktycznie przypominały swoje serialowe pierwowzory. Na chwilę pojawił się nawet agent Doggett (znany z późniejszych sezonów "Z Archiwum X"). Ale przecież komiksy to nie tylko rysunki, to przede wszystkim ciekawe historie wsparte grafikami. Dlatego mocno zastanawiałem się nad tym, czy dalej brnąć w "X-Files" wydawane przez SQN. Jednak przeważyła miłość do serialu i nabyłem "Z Archiwum X: Żywiciele". No dobra, okładka tego wydania też miała w tym swój udział.

Drugi numer przygód Scully i Muldera zawiera kilka krótszych opowieści. Najważniejszą z nich jest powrót Flukemana. Jeżeli oglądaliście serial, to polecam wrócić do odcinka "The Host" z początku 2 sezonu. To na pewno pomoże lepiej wczuć się w klimat opowieści. Zresztą Flukeman to chyba jedna z najbardziej charakterystycznych kreatur, z jakimi musieli zmierzyć się agenci FBI, więc na pewno macie cały czas w pamięci tę oślizgłą poczwarę. I ta część komiksu jest jak najbardziej godna polecenia, jest ciekawie, wyjaśnia się kilka tajemnic związanych z postacią oślizgłej ludzkiej pijawki. Następujące po tej historii opowieści już niestety takie zajmujące nie są. Jedna dotyczy tajemniczego eksperymentu przeprowadzanego na dzieciach w jednej ze szkół, inna o szczebioczącym bogu (i mam wrażenie, że już to było w serialu), a na sam koniec dostajemy wspomnienia Palacza (tych też było całkiem sporo w serialu). Na szczęście opowieść o powrocie Flukemana zajmuje jakąś 1/3 całego albumu, więc nie jest wcale tak źle. Zresztą historia o szczebioczącym bogu też wypada na plus. Natomiast kompletnie nie trafiła do mnie sprawa eksperymentu szkolnego, jak i wspomnienia Palacza.

Rysunki w całym tomie są bardzo zróżnicowane, a to głównie dlatego, że w każdej opowieści zajmują się nimi inni graficy. Najbardziej z całości wyróżniają się rysunki przy wspomnieniach Palacza. Odpowiedzialny za nie jest Menton J. Mattews III ukrywający się pod pseudonimem menton3. Niektóre kadry utrzymane w ciemniejszych barwach bardzo przypominają prace Bena Templesmitha, chociaż nie są aż tak minimalistyczne i zawierają sporo szczegółów. Oczywiście pozostałe grafiki są jak najbardziej udane i ponownie nie ma problemu z rozpoznawaniem poszczególnych postaci znanych z serialu. Akcja jest wartka i nie ma możliwości, żeby nudzić się przy czytaniu drugiego numeru "Z Archiwum X". Te krótsze historie są może trochę zbyt chaotyczne i ich ułożenie nie jest zbyt szczęśliwe. To nie są historie powiązane ze sobą bezpośrednio, więc można się trochę zgubić. Pozostaje mi mieć nadzieję, że kolejne historie z 10 sezonu przedstawione na kartach komiksów będą się skupiały bardziej na potworach niż na kosmitach, czy ujawnianiu teorii spiskowych, za którymi zapewne będzie stał Palacz. Czy warto zabierać się za czytanie "Z Archiwum X: Żywiciele"? Jak najbardziej, chociażby dla opowieści z Flukemanem, pozostałe historie nie są już takie dobre, ale ta jedna wynagradza słaby pierwszy numer. Z tymże seria nadal skierowana jest głównie do wielbicieli serialu, jeżeli nigdy nie widzieliście "X-Files" to zapewne lektura tego komiksu dostarczy Wam więcej pytań niż odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz