środa, 29 czerwca 2016

Komiksy na skróty - odcinek 6

Po dość monotematycznym odcinku piątym postanowiłem tym razem trochę urozmaicić tematykę cyklu "Komiksy na skróty". W tej odsłonie możecie poczytać o nowościach komiksowych z zupełnie odmiennych gatunków, różnych klimatów i jestem pewien, że każdy znajdzie coś dla siebie.



Y - Ostatni z mężczyzn #1
(2016; Egmont; sci-fi/dramat)

Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Pia Guerra
Cena okładkowa: 79,90 zł
Ilość stron: 264

Latem 2002 roku w ciągu zaledwie kilku chwil umierają wszystkie osobniki męskie na Ziemi. W niewyjaśnionych okolicznościach przy życiu zostają wyłącznie młodzieniec o imieniu Yorick i jego małpa Ampersand. Cały świat pogrąża się w chaosie. Zagorzałe feministki zakładają gang córek Amazonek, żony polityków lewicowych walczą z żonami polityków prawicowych, pozostałe kobiety gromadzące się w grupkach próbują po prostu przetrwać. W tym zupełnie nowym świecie jedynie Yorick wydaje się nosić w sobie odpowiedź na przyczyny niedawnej tragedii, ale jest też jedyną nadzieją na przywrócenie starego układu. Mężczyzna w towarzystwie tajnej agentki wyrusza w poszukiwaniu doktor Mann, która nie tylko może pomóc w przywróceniu dawnego porządku świata, ale również może być w stanie wyjaśnić tajemnicę śmierci rodzaju męskiego.

"Y - Ostatni z mężczyzn" już był kiedyś wydawany w Polsce (konkretnie w 2008), jednak z tego co kojarzę historia finalnie nie została zamknięta. I całe szczęście, że Egmont podjął się nie tylko wznowienia wydania tej serii, ale też jej dokończenia - planowane są trzy grube tomiszcza. Pierwszy album to absolutna rewelacja, pewnie gdyby Hitchcock czytał "Y - Ostatni z mężczyzn" to byłby dumny, że Brian K. Vaughan korzysta z jego stylu w komiksie. Opowieść zaczyna się od trzęsienia ziemi, a później napięcie ciągle rośnie. Czytając ten album miałem wrażenie, że to jakaś poboczna seria "Walking Dead", w której po prostu zabrakło zombiaków. Momentalnie wciągnąłem się w tę historię i mam nadzieję, że kolejne tomy będą jeszcze lepsze. Mamy tutaj prawdziwie szeroki przekrój postaci, grup społecznych, itp. Ten świat po prostu żyje, mimo tego, że wszelkie znane nam mechanizmy społeczne w jednej chwili przestały działać. W tym nowym świecie Yorick czuje się zaszczuty i na każdym kroku ryzykuje życie, w końcu nie wie, czy trafi na kobiety chcące przywrócić dawny ład, czy też na córki Amazonek starające się wytrzebić w pień wspomnienie o starym układzie, czy istniejących wówczas mechanizmach społecznych. Naprawdę ciężko się oderwać od lektury "Y - Ostatni z mężczyzn". Jedyne co nie do końca mi pasuje w tym komiksie to warstwa graficzna, ta sprawia wrażenie nazbyt skromnej i prostej. Pod tym względem zawartość pierwszego albumu mocno kontrastuje ze świetnie wykonanymi okładkami poszczególnych zeszytów. Oczywiście "Y - Ostatni z mężczyzn" gorąco polecam.



Harley Quinn #1
Miejska gorączka
(2016; Egmont; komedia/akcja)

Scenariusz: Amanda Conner, Jimmy Palmiotti
Rysunki: Chad Hardin, Stephane Roux
Cena okładkowa: 79,99 zł
Ilość stron: 224

Jeden z pensjonariuszy Azylu Arkham umiera i w spadku ofiarowuje doktor Quinzel kamienicę na Coney Island. Harley niewiele myśląc zabiera cały swój dobytek i wyrusza w podróż do swojego nowego domu. Ten okazuje się niezwykle okazały, a w swojej parterowej części mieści kilka niezwykłych przybytków. Jest tutaj klub nocny prowadzony przez Wielkiego Tony'ego (do złudzenia przypomina Glenna Danziga), ale też gabinet figur woskowych madame Macabre, u której można podziwiać podobizny zbrodniarzy. Z początku zauroczona ogromnym poddaszem Harley wpada w zachwyt, ale szybko okazuje się, że utrzymanie kamienicy to nie łatwa sprawa i asystentka Jokera musi znaleźć sobie stałe zajęcie, które zapewni jej stały dopływ gotówki. Quinn zatrudnia się jako terapeutka w miejscowym domu opieki, a wieczorami dorabia na torze wrotkarskim wcierając swoje przeciwniczki w parkiet. W międzyczasie nieobliczalna bohaterka ratuje zwierzaki ze schroniska, walczy z rosyjskimi zbrodniarzami z dawnych lat i rozkłada na łopatki kolejnych łowców głów, którzy chcą zbić majątek na zamordowaniu Harley Quinn.

Nie znam zbyt dobrze postaci Harley, więc liczyłem na to, że za sprawą tego komiksu poszerzę nieco swoje horyzonty. Pierwsze strony tego albumu wprowadzają niemałe zamieszanie, gdyż scenarzyści serwują jednostronicowe historyjki, a każda z nich jest rysowana przez innego artystę. Przy okazji tego elementu Harley przełamuje czwartą ścianę niczym Wade Wilson. Niestety szybko zatęskniłem za tym chaotycznym, ale ciekawym zabiegiem. Dalsza część albumu to niestety absolutnie nieśmieszna komedia, w której rzucane gagi nie przywiały nawet pół uśmiechu na moją gębę. Harley sypie straszliwie słabymi żartami, a humor sytuacyjny jest całkowicie położony. No, ale może chociaż historia się broni? Niestety też nie. Ta jest nudna i sztampowa, tak naprawdę po przeczytaniu komiksu zdałem sobie sprawę, że nie było w nim żadnej treści. Podobnie miałem przy okazji "Deadpoola", jednak przy tym drugim nieraz zdarzyło mi się uśmiechnąć, a i fabuła jednak była w miarę wciągająca. Problem w tym, że w pierwszym tomie przygód Harley Quinn fabuła w zasadzie nie ogrywa żadnej roli. Równie dobrze mogłoby jej w ogóle nie być. Strona graficzna tego albumu wypada dobrze, chociaż momentami czułem się wręcz przytłoczony rysuneczkami, które pewnie z założenia miały powodować niekontrolowane wybuchy śmiechu. I tak, zdaję sobie sprawę, że "Harley Quinn" to komiks czysto rozrywkowy, ja jednak podczas czytania nie czułem się zrelaksowany, prędzej liczyłem ile jeszcze mi stron zostało do końca. Drugiego tomu tej serii na pewno nie zobaczę na swojej półce. Komiks tylko i wyłącznie dla bezkrytycznych fanatyków Harley Quinn.



Fire and Stone #1
Prometeusz
(2016; Scream Comics; sci-fi/akcja/horror)

Scenariusz: Paul Tobin
Rysunki: Juan E. Ferreyra
Cena okładkowa: 49,00 zł
Ilość stron: 112

W 2219 roku druga ekipa Weyland-Yutani zostaje wysłana na planetę LV-223. O pierwszym zespole słuch zaginął, natomiast druga drużyna ma udać się na planetę, żeby odnaleźć utraconą sondę kosmiczną zawierającą drogocenne dane. Jednak głównodowodząca nową grupą ma zupełnie inny plan. Jej celem jest odnalezienie początków ludzkości, mitycznych inżynierów, oraz ustalenie, co stało się z Weylandem, który wraz z poprzednią ekipą dotarł na LV-223 i już nigdy nie wrócił na Ziemię. Nowa drużyna bez problemu dociera na planetę, ale na miejscu czeka ich prawdziwe zaskoczenie. Zamiast jałowej planety strukturą przypominającej Księżyc przed oczami maluje im się dżungla i zróżnicowany krajobraz. Członkowie ekipy poszukując sondy natrafiają na dziwną maź przypominającą ropę naftową oraz zniszczony statek, w którym odnajdują swoją przyszłą zgubę.

Odnośnie serii "Fire and Stone" miałem spore obawy. Dobiegały mnie głosy, że to taki najwyżej średniak o zmarnowanym potencjale, ale podobne zdania słyszałem o filmie "Prometeusz", który akurat lubię (podobnie jak całą serię "Obcy"). Na pewno pierwszy tom "Fire and Stone" to nie jest wymarzony komiks, momentami czułem się zagubiony z powodu mnogości postaci, które kompletnie niczym się nie wyróżniały. Wszyscy członkowie ekipy są ubrani w dokładnie takie same kombinezony i jedynie jeden z wojaków odróżnia się od całej grupy, bo w trakcie jednej z potyczek dorabia się pokaźnej szramy na gębie. Reszta drużyny poszukującej Weylanda to postaci absolutnie nijakie, niemalże jednakowych charakterach. Z początku w historii pojawia się lekki chaos, ale wszystko z czasem zostaje wyprostowane, a kiedy akcja zaczyna przyspieszać robi się naprawdę ciekawie. Za to na plus muszę uznać stronę graficzną tej opowieści. Rysunki autorstwa Ferreyry naprawdę prezentują się okazale i ta różnorodność przestrzeni, czy dziwadeł występujących na LV-223 robi wrażenie. W komiksie udało się również zachować klimat znany z filmu "Prometeusz", natomiast nie za wiele jest tutaj z klimatu "Obcego". Ksenomorfy się pojawiają, ale zaledwie na chwilę i miałem wrażenie, że autorzy tego komiksu w pierwszym tomie jedynie chcieli zagaić temat morderczych kreatur, które w kolejnych albumach zapewne odgrywać będą znacznie ważniejszą rolę. "Prometeusza" czyta się naprawdę dobrze i mam nadzieję, że Scream Comics szybko zapowiedzą wydanie drugiego tomu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz