niedziela, 5 czerwca 2016

Komiksy na skróty - odcinek 5

Dawno temu, jeszcze zanim ktokolwiek mógłby pomyśleć o pobocznych seriach dotyczących rodziny Thorgala, co wakacje odczyniałem pewien rytuał. Brałem wszystkie tomy z serii "Thorgal", poczynając od "Zdradzonej Czarodziejki", a kończąc na "Strażniczce Kluczy" i czytałem wszystko po raz kolejny, doskonale znając historię, a mimo to nadal z wypiekami na twarzy. To co udało się stworzyć duetowi Rosiński/van Hamme to absolutny majstersztyk. Zresztą widać to doskonale teraz, kiedy porówna się starsze wydawnictwa z tymi nowszymi. Jednak serie poboczne, które kilka lat temu zaczęły się pojawiać regularnie to zupełnie inna bajka. Tutaj już nie ma swojego udziału ani Rosiński (który nadal rysuje główną serię), ani scenariuszy nie pisze van Hamme (który główną serię porzucił wraz z albumem "Ofiara"). W tym odcinku "Komiksów na skróty" postanowiłem przyjrzeć się bliżej ostatnim wydawnictwom z pobocznych serii "Thorgal".


Thorgal: Kriss De Valnor #6
Wyspa zaginionych dzieci
(2015; Egmont; fantasy/przygodowy)

Scenariusz: Xavier Dorison, Mathieu Mariolle
Rysunki: Roman Surżenko
Cena okładkowa: 22,99 zł / 29,99 zł
Ilość stron: 48

Po krwawej bitwie, w której wikingowie Jolana starli się z wojskami dowodzonymi przez Magnusa, Kriss de Valnor wpada do wody. Budzi się wyrzucona na brzeg pośród masy trupów, kobieta zdając sobie sprawę z ciągłego zagrożenia ze strony sił Magnusa ucieka i trafia na stado wilków. Stacza z nimi morderczy pojedynek, po czym traci przytomność. Budzi się w chacie zielarza, który opatruje jej rany. Jednak Kriss szybko przypomina sobie o tym, że wojacy Magnusa mogli pójść jej śladem. Wraz z Osjanem i jego podopieczną uciekają łódką podczas sztormu i rozbijają się w okolicach dziwnej wyspy. Wszystkie osady na lądzie są opuszczone, a wyspę zamieszkują same dzieci, które żyją w zgodzie z naturą. Kriss pamiętając zwyczaje wikingów zdaje sobie sprawę, że musi w ciągu siedmiu dni wrócić do Jolana, w przeciwnym razie przestanie być królową wikingów.

Przede wszystkim solowa seria o przygodach Kriss de Valnor to świetny pomysł. To postać niezwykle ważna dla głównej linii fabularnej, ale też niezwykle barwna wojowniczka, a raczej awanturniczka i poszukiwaczka przygód. Patrząc zarówno na pierwszą serię o przygodach Thorgala, która kończyła się na "Strażniczce Kluczy", ale też na późniejsze albumy (zwłaszcza tomy o Shardarze) ciężko odmówić Kriss niezwykle istotnego wpływu na losy rodziny Thorgala. "Wyspa zaginionych dzieci" to już szósty album z solowymi przygodami Kriss de Valnor i muszę przyznać, że dość znacząco odstaje od poprzednich. Przede wszystkim zmienił się tutaj skład personalny odpowiedzialny za powstanie komiksu, scenariusze Yvesa Sente były bardzo mocno utrzymane w klimatach Thorgala. I nawet jeżeli przydarzała się jakaś mielizna, to za chwilę następował przełom, który kierował całą akcję o 180 stopni w inną stronę. Niestety tego brakuje w "Wyspie zaginionych dzieci". Historia jest prosta i tylko z początku kojarzyła mi się z rewelacyjnym "Alinoe", im dalej tym fabuła coraz bardziej się rozmywała. No i sama postać głównej bohaterki jakby złagodniała, coś złego stało z Kriss, że nagle z żądnej przygód i skarbów łowczyni stała się ciepłą kluchą, której zależy na ludziach ją otaczających. Za to złego słowa nie mogę powiedzieć o grafikach, za które odpowiada Roman Surżenko. Teraz już wszystkie trzy serie poboczne "Thorgala" są pod jego opieką i wypadają po prostu świetnie. To pierwszy album z serii "Thorgal: Kriss de Valnor", w którym za warstwę graficzną odpowiada Surżenko i muszę przyznać, że był to dobry ruch. Rysunki De Vity nie do końca pasowały mi do surowego, ale jednocześnie pełnego mitologii świata wykreowanego przez Rosińskiego i Van Hamme'a. Z kolei kreska Romana Surżenko jest niemalże bliźniaczo podobna do tej, którą prezentuje Grzegorz Rosiński. "Wyspa zaginionych dzieci" to jedynie wypełniacz, którego elementy fabularne zapewne będą miały przełożenie na kolejne tomy z serii "Thorgal: Kriss de Valnor".


Thorgal: Louve #5
Skald
(2015; Egmont; fantasy/przygdowy)

Scenariusz: Yann Le Pennetier
Rysunki: Roman Surżenko
Cena okładkowa: 22,99 zł / 29,99 zł
Ilość stron: 48

Louve to córka Thorgala i Aaricii, i podobnie jak Jolan posiada niezwykłe moce. Dziewczyna potrafi kontaktować się telepatycznie ze zwierzętami. Za sprawą tych niezwykłych umiejętności, ale też podwójnej świadomości, zwraca na siebie uwagę maga Azzalepstona. Ten zamienia wilczycę Raissę w kobietę i wysyła ją, żeby ta zamknęła w krysztale drugą świadomość Louve. Tymczasem dziewczynka ucieka od Aaricii, która postanawia poślubić Lundgena. Louve przesiadując w lesie korzysta z pomocy zwierząt, żeby przetrwać w dziczy. Jednak Raissa w końcu wpada na jej trop i nie cofnie się przed niczym, żeby dorwać córkę Thorgala.

Mam wrażenie, że seria o Louve jest najsłabsza spośród trzech spin-offów "Thorgala". Brakuje tutaj tej surowości świata z podstawowej serii. Za to aż w nadmiarze jest świata fantastycznego, w którym główna bohaterka konwersuje z towarzyszącą jej małpką, czy telepatycznie krzyczy do wilków. Na drugim biegunie pojawia się Aaricia, która daje się zwodzić słodkim słówkom Lundgena. Żona Thorgala podobnie jak Kriss de Valnor gdzieś zatraciła swój dawny charakter, stała się kobietą bez wyrazu. Zamiast być dumną córką króla wikingów (jak to było kiedyś), teraz daje się łapać na słodkie słówka, wydaje się być niezwykle nieporadna podczas nieobecności męża. Z kolei Louve zdaje się mieć więcej z Thorgala, a zwłaszcza jej druga jaźń, która zdaje się być połączeniem sprytu i zajadłości. Prędzej można by przypuszczać, że dziewczynka jest córką Kriss de Valnor niż uległej i prostej do sterowania Aaricii. "Skald" to historia kończąca pewien etap przygód Louve, ale też będąca pewnym pomostem pomiędzy innymi wydarzeniami. Sama fabuła tego tomu jest niezwykle prosta. Ot Louve ukrywa się w lesie i szuka drogi powrotnej do osady, a jej tropem podążą Raissa ciągle ponaglana przez Azzalepstona. I tak naprawdę do wszystko. Na drugim planie mamy Aaricię i Lundgena, którzy postanawiają opuścić osadę. Plusem tej historii gościnny występ jednej ze znanych fanom serii "Thorgal" postaci, która już nie raz wpływała na losy Aaricii. "Skald" wypada wręcz mizernie i to nie tylko w porównaniu z podstawową serią, ale też z wcześniejszymi albumami z linii "Thorgal: Louve". Mała ilość dialogów i skupienie się prawie wyłącznie na zastawianie przez Louve kolejnych pułapek na Raissę to naprawdę mało pomysłowy sposób na główną linię fabularną. Od samej historii zaprezentowanej w tym tomie dużo ciekawiej wypada zakończenie, które faktycznie można nazwać "cliffhangerem".


Thorgal: Młodzieńcze lata #4
Berserkowie
(2016; Egmont; fantasy/przygodowy)

Scenariusz: Yann Le Pennetier
Rysunki: Roman Surżenko
Cena okładkowa: 22,99 zł / 29,99 zł
Ilość stron: 48

Po tym jak podczas uroczystości Sumarblot grupa berserków pod dowództwem Moldiego porywają młodą Aaricię na jej ratunek wyruszają kandydaci do jej ręki wraz z kilkoma wojami. Całej wyprawie przewodzi posiadający swoją łódź Sigurd, a towarzyszą mu jego kompani oraz młody Thorgal i syn Jarla, Nigurd (zwany Ratatoskiem). Po drodze grupa ratunkowa wyławia z wody nieoczekiwaną sojuszniczkę, skjaldmö o imieniu Runa. Kobieta postanawia zemścić się na Moldim i pomóc uratować Aaricię z rąk oszalałych berserków. Tymczasem Gandalf Szalony za wszelką cenę próbuje ukryć skandal, jaki towarzyszył organizowanemu przez niego Sumarblot, w związku z tym musi za wszelką cenę pozbyć się Hierulfa, który o poczynaniach króla wikingów mógłby donieść Althingowi.

"Thorgal: Młodzieńcze lata" to zdecydowanie najlepsza seria poboczna dotycząca Thorgala i jego rodziny. Jako, że pomiędzy główną linią fabularną, a poszczególnymi retrospekcjami było sporo dziur to odpowiedzialny za scenariusz Yann Le Pennetier ma ogromne pole do popisu. Musi jednynie trzymać się niektórych elementów, które są szczególnie ważne dla dalszych przygód Thorgala. "Berserkowie" to album świetnie oddający klimat głównej serii. Mamy tutaj surową historię, w której dużo mówi się o mitologii i poszczególnych bogach, ale tak naprawdę nie pojawiają się tutaj żadne nadprzyrodzone elementy. Historia jest wciągająca i ma swój sens, zresztą w wyraźny sposób odnosi się do kształtowania relacji Thorgala i Aaricii. Przygoda jest też pełna ciekawych bohaterów, zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych. W końcu jest tutaj też miejsca na pokazanie całego spektrum emocji na tych zaledwie 48 stronach. Mamy krwawe pojedynki, trochę humoru, ale nie brakuje też dramatu. I nadal nie rozumiem jak to jest, że Yann Le Pennetier potrafi napisać świetny scenariusz do "Thorgal: Młodzieńcze lata", a kompletnie mu to nie wychodzi w przypadku "Thorgal: Louve". Jeżeli tęsknicie za tymi dawnymi przygodami Aegirssona to spokojnie możecie łapać się za tę poboczną serię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz