niedziela, 27 marca 2016

Niewygodna przyszłość

Era Ultrona
(2016; Egmont; akcja/sci-fi)

Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Bryan Hitch, Brandon Peterson, Alex Maleev, Joe Quesada, Carlos Pacheco, David Marquez, Butch Guice
Cena okładkowa: 69,99 zł
Ilość stron: 288

W zeszłym roku na ekrany kin trafił film "Avengers: Czas Ultrona" (Avengers: Age Of Ultron). I pewnie część osób sięgających po komiks "Era Ultrona" spodziewała się pierwotnej wersji tego, co miała okazję zobaczyć w kinie. W końcu oryginalne tytuły komiksu i filmu są zbieżne, więc wszystko się zgadza. A jednak tak nie jest. Co prawda w obydwu tytułach chodzi o tego samego złoczyńcę, ale historia przedstawiona przez Briana Michaela Bendisa to zupełnie inna sprawa.

Jessica Drew (Spider-Woman) zostaje wysłana przez agencję Sword (zajmującą się pozaziemskimi zagrożeniami) do pewnej jaskini w Wakandzie, skąd dochodziły dziwne sygnały energetyczne. Na miejscu okazuje się, że Spider-Woman wpada w pułapkę zastawioną przez grupę superzłoczyńców. Oczywiście porwanie nie pozostaje bez odzewu. Avengers udaje się wytropić grupę zbrodniarzy i bez zbędnych ceregieli spuśćić im lanie. W ferworze walki wychodzi na jaw, że grupa złoczyńców zdobyła zbroję Gwiezdnego Rycerza, która została aktywowana. Ku zaskoczeniu wszystkich za sprawą aktywacji zbroi budzi się Ultron, który momentalnie zostaje zaatakowany przez Avengers. Jednak ten szybko przenosi swoją sztuczną inteligencję w inne miejsce, z którego będzie mógł realizować plan zdobycia władzy na Ziemi. Kilka lat później nasza planeta nie jest już tym samym miejscem. Wszędzie panoszą się patrole robotów podległych Ultronowi, ludzkość została zdziesiątkowana, a niepodzielny władca Ziemi wykorzystuje pozostawionych przy życiu złoczyńców jako łowców superbohaterów. Grupka niedobitków skrywa się kanałach, gdzie przygotowują plan walki z Ultronem. Jednak przetrzebione siły superbohaterów nie są w stanie przeprowadzić ataku frontalnego, który przynajmniej w najmniejszy stopniu mógłby zagwarantować sukces. Po odkryciu kilku faktów obrońcy ludzkości postanawiają przenieść się w czasie, żeby zapobiec stworzeniu sztucznej inteligencji, która w przyszłości może doprowadzić do zagłady Ziemi..

Jeszcze przed sięgnięciem po "Erę Ultrona" naczytałem się całej masy negatywnych opinii odnośnie tego albumu. Ale postanowiłem zaryzykować i samemu sprawdzić, czy faktycznie jest aż tak źle. Z początku sama historia wydała mi się dość chaotyczna i jakaś taka łopatologiczna (niektóre dialogi były wręcz zbędne), ale z kolejnymi stronami nabierała rumieńców i stawała się coraz ciekawsza. I naprawdę nie rozumiem tych narzekań na "Erę Ultrona". Komiks jest dość mroczny w porównaniu z innymi marvelowskimi pozycjami aktualnie wydawanymi w Polsce. Już nawet nie chce porównywać go do humorystycznego "Wolverine i X-Men", bliżej mu do pierwszego tomu "The Superior Spider-Man". Bendis nie boi się uśmiercać kolejnych bohaterów, przedstawiać kompletnie upadłego świata, w którym Ultron zdziesiątkował ludność, a miasta zamienił w sterty gruzu. Rysownicy też nie stronią od przedstawiania tych kadrów w szerokim ujęciu. Dzięki temu od razu widać, jak mocno zmienił się świat pod panowaniem tyrana. Ludzie odpowiedzialni za warstwę graficzną nie uciekają też od brutalnych scen, których w "Erze Ultrona" pojawia się dość sporo. Chociaż wydaje mi się, że tego typu fabuła powinna obfitować w kadry ociekające krwią, a tutaj tego typu akcje się zdarzają, ale jednak rzadziej niż mógłbym się tego spodziewać. Ale to w końcu Marvel, więc nie mogą sobie pozwolić na zbyt krwawe historie.

Nie powinno być dla nikogo niespodzianką to, że bohaterowie przenoszący się czasie naruszają kontinuum czasowe, czego efektem są różne anomalia pojawiające się w przyszłości. Te też wypadają naprawdę ciekawie i prawdę mówiąc to przede wszystkim tego typu rozwiązania przekonały mnie do albumu "Era Ultrona". Podstawa fabularna jest ok, ale nic więcej. Dopiero w momencie, w którym zapada decyzja o konieczności cofnięcia się w czasie zaczyna się prawdziwa przygoda pełna niespodzianek. Ewidentnie widać, że Bendis w tym momencie też bawił się najlepiej i wymyślanie tych wszystkich anomalii musiało mu sprawiać sporą radość. Jak zwykle w tego typu historiach największym minusem jest przepakowanie ich bohaterami. Tutaj jest ich mnóstwo i niektórzy z nich nawet nie mają szansy się wypowiedzieć, stanowią po prostu tło. Inną kwestią jest to, że uszczuplenie ilości bohaterów mogłoby wyglądać sztucznie i nie widać by było skali problemu, jakim jest Ultron i jego działania. Bo skoro z sytuacją nie są sobie w stanie poradzić najpotężniejsi bohaterowie Marvela, to musi być naprawdę poważnie. A wiadomo, że im więcej postaci wrzuci się do danej fabuły, tym więcej czytelników sięgnie po dany tytuł (w końcu nie bez powodu crossovery nie raz ratowały dupę Marvelowi). A to, że później będą pojawiały się narzekania, że ich ulubiona postać nie odgrywa praktycznie żadnej roli w danej historii to już zupełnie inna sprawa. To co mi przeszkadza w "Erze Ultrona" to spora niestabilność warstwy graficznej. Za album odpowiada aż siedmiu rysowników, którzy na szczęście rysują w miarę podobnie, ale jednak widać zmiany osób odpowiedzialnych za warstwę graficzną.

"Era Ultrona" to historia, w której przepotężna sztuczna inteligencja zamknięta w ciele srebrnego robota po raz drugi zagraża naszemu światu. Kompletnie nie rozumiem negatywnych opinii dotyczących tego albumu. Jeżeli lubicie komiksy pełne akcji, wypchane po brzegi superbohaterami i historie, których autor bawi się alternatywnymi wersjami znanych światów to polecam "Erę Ultrona". Dla wielbicieli typowego komiksu spod znaku peleryn i masek pozycja obowiązkowa, chociaż z drugiej strony to opowieść mroczniejsza niż typowe pozycje od Marvela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz