niedziela, 21 lutego 2016

Komiksy na skróty - odcinek 3

Minęło sporo czasu od drugiego odcinka "Komiksy na skróty", więc czas najwyższy wrócić z tym cyklem. Traf chciał, że na warsztat wziąłem trzy komiksy z wydawnictwa Marvel, które w Polsce pojawiły się za sprawą Egmont. Wszystkie trzy tytuły pochodzą z serii Marvel Now!, a jednak każda z tych serii jest zupełnie inna. Przy okazji następnego odcinka postaram się wrzucić trochę bardziej zróżnicowane albumy, nie tylko komiksy o superbohaterach.




Avengers #2
Ostatnie białe zdarzenie
(2015; Egmont; akcja/sci-fi)

Scenariusz: Jonathan Hickman
Rysunki: Mike Deodato, Dustin Weaver
Cena okładkowa: 39,99 zł
Ilość stron: 120

Ciąg dalszy przygód Avengers, którego początek miał miejsce w albumie "Świat Avengers". Obrońcy Ziemi starają się poznać i zrozumieć, czym jest osobnik o imieniu Adam. Tymczasem nasz wszechświat staje w obliczu ogromnego zagrożenia, którym jest "białe zdarzenie". Na Ziemi budzi się herold Starbrand, którego moc dostaje się w ręce przypadkowego młodzieńca. Chłopak wraz z Adamem teleportuje się do ogrodu na Marsie, gdzie razem szukają pomocy u Ex Nihilo. System, którego nasz wszechświat jest częścią uległ awarii i nie wiadomo, jakie mogą być tego następstwa. Tymczasem Avengers na Ziemi próbują zapanować nad sytuacją, której do końca nie są w stanie zrozumieć, nawet kiedy po ich stronie jest Captain Universe.

Poza tą główną historią w tym albumie znajdują się dwie opowieści - jedna rozwija wątek wspomniany w  "Ostatnim białym zdarzeniu", natomiast druga jest luźną historyjką odnośnie młodych członków Avengers, którzy w kasynie próbują rozpracować zorganizowane grupy przestępcze z całego świata. Co do głównego wątku to jest niestety słabo. Strasznie męczyłem się czytając "Świat Avengers", to samo wróciło przy okazji "Ostatniego białego zdarzenia". Sceny akcji są tutaj wplecione tylko po to, żeby czytelnik nadal wierzył, że czyta komiks o superbohaterach. Zdecydowaną większość stanowią jakieś dziwaczne pomysły Hickmana, który chyba próbuje iść śladami Granta Morrisona (zwłaszcza w Supermanie). Ten też miota się w swoich zagmatwanych wizjach i nie bardzo jest w stanie przelać pomysły na papier, a już na pewno nie potrafi przełożyć ich na język komiksu. Dlatego zdecydowanie najlepszym elementem tego albumu jest trzecia historyjka kompletnie oderwana od głównej warstwy fabularnej i okraszona elementami komediowymi. Jeżeli nie podobał Wam się "Świat Avengers" to spokojnie możecie sobie odpuścić "Ostatnie białe zdarzenie". Tylko świetne grafiki ratują ten komiks, bo jego zawartość fabularna to jakiś kosmiczny bełkot. Drugi album to jeszcze większa męczarnia niż tom pierwszy.



The Superior Spider-Man #2
Mój własny gorszy wróg
(2015; Egmont; akcja/sci-fi)

Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Humberto Ramos, Giuseppe Camuncoli
Cena okładkowa: 39,99 zł
Ilość stron: 120

Nowy Spider-Man zaczyna swoją działalność. Octopus szybko zdaje sobie sprawę, jak ciężkie życie wiódł jego poprzednik. Żeby ułatwić sobie zadanie konstruuje masę małych robo-pająków, które mają mu donosić o zbrodniach popełnianych w Nowym Jorku. Tymczasem nowy Peter Parker postanawia naprawić swoje stosunki z Mary Jane. Niestety w jego planie przeszkadza nowe Sinister Six oraz dawny znajomy, Adrian Toomes. Sęp tym razem posuwa się zdecydowanie za daleko, co sprawia, że Spider-Man wpada w szał. Tymczasem nowemu Parkerowi towarzyszy duch dawnego Petera, który na bieżąco komentuje poczynania Spider-Mana.

Drugi numer "The Superior Spider-Man" jest już trochę słabszy od pierwszego. Przede wszystkim nie ma tutaj takiego napięcia. Teraz nowy Człowiek Pająk wprowadza swoje zasady działania, usprawnia dotychczasowe sposoby walki z przestępczością. Spora część tego albumu jest poświęcona relacjom Petera i Mary Jane. Niektórzy znajomi Spider-Mana zaczynają zauważać, że coś dziwnego się z nim dzieje. Przez ten podział życia Petera i Pajęczaka historia trochę się rozmywa, ale całość wypada zaskakująco dobrze. Zwłaszcza w momencie, w którym za głównym bohaterem zaczyna kroczyć duch dawnego Parkera, który komentuje kolejne poczynania Octopusa. Nowy Spider-Man jest brutalny, nie cofa się przed niczym i zaczyna powoli przypominać Punishera, który nie miał żadnego współczucia dla bandziorów. Kimś takim staje się właśnie Spectacular Spider-Man, którego wymyślił Dan Slott. Jest spory powiew świeżości w temacie przygód Pajęczaka. Warstwa graficzna tego albumu stoi na wysokim poziomie, ale nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych wydawnictw Marvela. Na spory plus zasługuje mrok, którego graficy nie szczędzą w swoich pracach. To dodaje specyficznego klimatu tej historii.



Deadpool #1
Martwi prezydenci
(2016; Egmont; akcja/sci-fi/komedia)

Scenariusz: Brian Posehn, Gerry Duggan
Rysunki: Tony Moore
Cena okładkowa: 39,99 zł
Ilość stron: 132

Sytuacja w USA zaczyna być poważna. Agent Shield znający się na nekromancji postanawia wskrzesić dawnych prezydentów, żeby ci zaprowadzili porządek i ogarnęli burdel, którego narobili aktualnie rządzący. Niestety okazuje się, że wskrzeszeni mają zupełnie inny plan. Grupa zombiaków na czele z Georgem Waszyngtonem postanawia wybić wszystkich mieszkańców USA i zacząć wszystko od nowa. Agencja Shield za wszelką cenę musi powstrzymać szalony plan zombiaków, do tego celu agentka Preston zatrudnia nieustraszonego najemnika, Deadpoola. Ten przy pomocy podpowiadającego mu Benjamina Franklina podejmuje walkę z prezydentami zombie, które zaprowadzają chaos na terenie USA.

Miałem spore oczekiwania odnośnie tego komiksu i w żadnym wypadku nie chodzi o hype związany z filmową adaptacją przygód Deadpoola. Słyszałem bardzo dużo dobrych opinii odnośnie serii ze scenariuszem duetu Posehn/Duggan. I prawdę mówiąc po przeczytaniu "Martwych prezydentów" nie czułem się rozczarowany. To naprawdę dziwaczna historia, tak bardzo nie pasująca do uniwersum Marvela. Deadpool jest bohaterem wymykającym się wszelkim szablonom, to prawdziwy szaleniec sypiący żarcikami na lewo i prawo (czasami trafiają mu się skandaliczne suchary). Tempo akcji w tym albumie jest po prostu zawrotne. Wystarczy przekartkować "Martwych prezydentów", żeby zdać sobie sprawę, że ten komiks jest niesamowicie dynamiczny. Praktycznie z każdego kadru bije energia i akcja. I co najważniejsze nie ma tutaj żadnego bełkotu, wszystko jest jasne, a historia jest prosta, ale nie prostacka. Scenariusz duetu Posehn/Duggan sporo zyskuje za sprawą świetnej strony graficznej tej opowieści, za którą odpowiada duet Moore/Staples (szkice/kolory). To dzięki tym drugim historia o Deadpoolu walczącym z prezydentami zombie sporo zyskał, bo panowie potrafili w świetny sposób oddać charakterystykę każdej z historycznych postaci pojawiających się na kadrach tego komiksu. I co najważniejsze album "Martwi prezydenci" jest bardzo niepoprawny politycznie. Scenarzyści wyśmiewają co tylko mogą, a żarciki rzucane przez Deadpoola często trafiają w dziesiątkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz